Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Co z tą "Grą o tron"? Fani o premierze nowego sezonu

Lucyna Jadowska
Kto zginie, a kto przeżyje? Fani "Gry o tron", coraz częściej zadają sobie to pytanie. Pierwszy odcinek nowej serii zobaczyliśmy w nocy z 12 na 13 kwietnia.

Nie śpię, bo "Gra o tron". Za nami premiera pierwszego odcinka piątej serii [KOMENTARZE]

Jedni zaczynali od książki, inni od serialu. Część z nich przebiera się, inni wolą pograć w planszówkę czy karciankę dedykowaną tej produkcji albo po prostu zobaczyć serial. Łączy ich jedno, są wiernymi fanami tej produkcji.

Czytaj też:

Maciej "Kaym" Głuszek swoją przygodę z bohaterami stworzonymi przez Martina zaczął "z tej drugiej strony", jego zdaniem lepszej, czyli najpierw poznał książki, a dopiero potem był serial. Jego zdaniem, popularność tej produkcji to głównie zasługa bohaterów.

- Oni są po prostu ludzcy, trójwymiarowi. Nie ma całkiem dobrych, ani całkiem złych postaci, zupełnie jak w życiu. Duże znaczenie ma też budżet. HBO, czyli stacja, która produkuje "Grę o tron", robi seriale od wielu lat. Pierwszy sezon produkcji miał budżet wynoszący około 60 milionów dolarów, na jeden odcinek wypada 6 milionów. Widowiskowość tej produkcji przyciąga widzów - tłumaczy.

Krwi i golizny nie zabraknie

Zdaniem Joanny Witek, również fanki "Gry o tron", serialowi przysłużył się też Martin, który stworzył po prostu świetne książki.

- Martin ma w swej bogatej przeszłości epizody związane z pracą nad serialami telewizyjnymi, więc on doskonale wie, jak się tworzy dzieło, przy którym widz lub czytelnik przepadną na długie godziny, obiecując sobie "jeszcze tylko ten fragment" - mówi Witek. - Autor literackiego pierwowzoru z nieprzewidywalności akcji uczynił swój znak firmowy, ale znajomość książki wcale nie oznacza, że serial ogląda się ze spokojem. Krwawe gody wywierają piorunujące wrażenie, nawet jeśli się doskonale wie, co się wydarzy.

Witek, jako przykład nieprzewidywalności serialu, podaje popularny internetowy mem, który głosi, że w przypadku zwykłego serialu, oglądając po latach pierwszy sezon, stwierdzamy "jacy oni wszyscy są tu jeszcze młodzi". Oglądając "Grę o tron" stwierdzamy: oni tu wszyscy jeszcze żyją.

I nie ma co ukrywać, w serialu jest dużo śmierci. Grająca Daenerys Emilia Clarke w trzech słowach streściła "Grę o tron": "Krew, śmierć i cycki". Fani też nie owijają w bawełnę, w tych trzech słowach zawiera się niemal cała esencja produkcji.

- Równie dobrze pasowałoby tu zawołanie Targaryenów "Ogień i krew", ale to jest serial HBO, więc można się spodziewać, że krwi i golizny nie zabraknie - mówi Witek. - Osobiście dodałabym do przytoczonej charakterystyki także polityczne intrygi, bo tytułowa gra o tron to walka, w której liczy się wiele figur, a nie do końca wiadomo, kto, z kim i w czyjej drużynie pogrywa.

Maciej "Kaym" Głuszek dodaje do tego dużą dosłowność serialu, który opowiada o ludzkich namiętnościach.

- Doceniam też, że Martin nie cierpi na jakąś beznadziejną miłość do swoich bohaterów, że nieważne, co zrobią, jaki błąd popełnią i tak z tego jakąś wyjdą - mówi "Kaym" Głuszek. - Widać, że autor nie działa, jak deus ex machina, nie wyciąga nikogo za uszy, bo ma jeszcze trzy tomy do napisania o tym bohaterze, więc postać musi żyć. Mimo że jest to serial fantasy, to jest on prawdziwy.

Czytaj też:

Sprawdź swoją wiedzę o serialu "Gra o tron"

Tylko oglądają, czy też czytają?

Fanów „Gry o tron” można podzielić na tych, którzy czytali książkę i tych, którzy nie sięgnęli po lekturę. Od tego zależy sposób "oglądania" produkcji.

- Osoby, które czytały książkę, w czasie oglądania produkcji często powstrzymują się, żeby nie powiedzieć pozostałym, co się zaraz stanie, bo wiedzą, że będzie to coś, co za chwilę wgniecie pozostałych w fotel - mówi Angelika Ochendowska, fanka "Gry o tron" z Warszawy. - Każdy sezon to są nowe emocje, niekończące się rozmowy o scenach przedstawionych w serialu i porównywanie ich do tych z książki.

Jednak nowa seria może zaskoczyć fanów, którzy czytali książki, pojawiły się bowiem informacje, że serial odejdzie trochę od historii przedstawionej w wersji drukowanej. Poza tym wersja telewizyjna dogania książkę, a kolejnego tomu na horyzoncie nie widać.

- Spodziewam się, że produkcja zacznie poruszać wątki, do których książka jeszcze nie dotarła - mówi Joanna Witek. Pozostanie nam zgadywać, czy to inwencja twórców serialu, czy może właśnie zdradzają wątki z fabuły "Wichrów zimy", bo Weiss i Benioff (twórcy serialu) zaliczają się do tych szczęściarzy, którzy wiedzą od samego Martina, jak ta historia się zakończy.

Nowego sezonu "Gry o tron" obawia się też trochę Maciej "Kaym" Głuszek, ale ma nadzieję, że Martin i HBO nie strzelą sobie w kolano i stworzą coś naprawdę zjawiskowego.

- A to, czy moi ulubieni bohaterowie zginą, czy przeżyją... No cóż, Martin wielokrotnie udowadniał, że w jego książce każdy może zginąć - dodaje "Kaym" Głuszek. - Zresztą mówił nam kiedyś na spotkaniu w Polsce, że krwawe gody, czyli kulminacyjną scenę prawie całej sagi pisał przez dwa tygodnie, bo emocjonalnie nie mógł tego wytrzymać, a dla niego bohaterowie są jak dzieci, co nie oznacza, że nie będzie ich zabijał.

Angelika Ochendowska dodaje do tego wszystkiego nowe wątki, których Martin nie dał rady poruszyć w książce i mają się one teraz znaleźć w serialu.

- Nie wiadomo, czego tak naprawdę się spodziewać - mówi. - Wiemy też, że część rzeczy jest tak przekształcana, żeby na ekranie wyglądały korzystniej. Także z jednej strony trochę się boję, że to mi popsuje oglądanie serialu, ale z drugiej jestem ciekawa, co będzie dalej.

Tak, jak Angelika, myśli pewnie sporo polskich fanów "Gry o tron", a jest ich w naszym kraju naprawdę dużo. Jak mówi w rozmowie z nami Joanna Witek, oficjalny polski fanpage "Gra o tron HBO" wkrótce dobije do 200 tysięcy fanów, największy fanowski fanpage, "Ubieram się na czarno, bo jestem z nocnej straży", ma ponad 80 tysięcy sympatyków. Ponadto forum literackie "Ogień i Lód" działa już jedenasty rok bez przerwy, a przewinęło się przez nie kilka tysięcy użytkowników.

Fanów bohaterów stworzonych przez Martina można spotkać na konwentach w całej Polsce. Pojawią się na organizowanym pod koniec kwietnia Pyrkonie w Poznaniu, jak i na Dniach Fantastyki we Wrocławiu (26-28 czerwca), w ramach których zostanie zorganizowany zlot fanów "Gry o tron". Oczywiście, na konwentach można spotkać fanów przebranych za bohaterów serialu.

- Szczególnie wdzięcznym obiektem jest Daenerys. Jeśli wybierzecie się na większy konwent, to z dużym prawdopodobieństwem spotkacie tam przynajmniej jedną khaleesi - dodaje Witek.

Witek jest też współautorką powstającej strony internetowej "Gry o tron"http://piesnloduiognia.pl/

Ten artykuł należy do serwisu Seriale - części portali naszemiasto.pl. Kliknij i sprawdź!
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto