Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tragedia w Kole. Dlaczego nie żyje 9-miesięczny Antoś? [WIDEO, ZDJĘCIA]

GB
Fot. Grzegorz Broniarczyk
Prokuratura Rejonowa w Kole bada okoliczności śmierci 9-miesięcznego Antosia. Chłopiec zmarł w swoim domu, w sobotę 19 marca. Za śmierć syna rodzice obwiniają lekarza, który ich zdaniem niewłaściwie zbadał chore dziecko.

Do tragicznych wydarzeń doszło 19 marca w Kole. Rodzice 9-miesięcznego chłopca zauważyli, że dziecko ma biegunkę. Gdy dolegliwości nie ustępowały, postanowili zadzwonić na pogotowie. Było około godziny drugiej w nocy.

- Zostałam poinformowana, że oni do dziecka nie dojeżdżają i należy je przywieźć osobiście – mówi pani Beata, mama Antosia.

Tragedia w Kole. Dlaczego nie żyje 9-miesięczny Antoś?

Ponieważ rodzice chłopca nie mieli samochodu, byli zmuszeni poprosić o pomoc teściów. W ten sposób udało się im dojechać do szpitala w Kole. - Powiedziałam doktorowi, że Antoś ma biegunkę, wymiotuje i ma temperaturę 38,6. Lekarz wypisał receptę i po chwili wyszedł z gabinetu. Nawet nie obejrzał dziecka! – mówi zdenerwowana matka chłopca.

Dodaje też, że Antoś dostał zastrzyk przeciwwymiotny, który podała mu pielęgniarka.

Rodzice zabrali chłopca i wrócili do swojego mieszkania. Dziecko przez cały czas było niespokojne. Około godz. 5 zaniepokojona matka ponownie zadzwoniła na pogotowie. Jak mówi, także i tym razem spotkała się z odmową przyjazdu karetki. Gdy zrozpaczona kobieta zauważyła, że 9-miesieczny syn robi się siny, kolejny raz zadzwoniła na numer 999.

- Można powiedzieć, że Antoś zmarł mężowi na rękach. Tak jak ja to pamiętam, zanim pogotowie dojechało, mój syn już nie żył. Oni wypisali zgon po 50 minutach, ale to było wcześniej – mówi pani Beata.

Przebieg zdarzeń przedstawiony przez matkę dziecka różni się od treści rozmów zapisanych w systemie Wielkopolskiego Centrum Ratownictwa Medycznego. Jak informuje rzecznik prasowy tej instytucji, pierwsze zgłoszenie zostało odnotowane 19 marca o godzinie 1.47.

- Zgłaszająca opisała stan dziecka, po czym zapytała czy może przywieźć dziecko na pogotowie. Dyspozytor wyjaśnił, że najbliższym miejscem, gdzie dziecko znajdzie opiekę jest szpitala w Kole – wyjaśnia Łukasz Maciejewski.

Druga rozmowa miała się odbyć o godz. 6.15. – Zgłaszająca opisała stan dziecka i poprosiła o numer telefonu do lekarza ze szpitala w Kole, który wcześniej badał dziecko. Informacja została jej udzielona – dodaje rzecznik.

Ostatnie połączenie miało miejsce o godz. 6.25. – Zgłaszająca opisała stan dziecka i dopiero tym razem prosiła o przesłanie karetki. Dyspozytor natychmiast wysłał na miejsce zespół ratowniczy z lekarzem – mówi Maciejewski.

Jego zdaniem, dyspozytor ani razu nie odmówił wysłania karetki do dziecka. Rozmowy z matką przebiegały spokojnie i życzliwie, nie padły podczas nich żadne przykre słowa. Wszystkie czynności podjęte przez dyspozytora były prawidłowe i zgodne z procedurami.

Wyniki sekcji zwłok Antosia. Konieczne szczegółowe badania

Sprawą zajmuje się Prokuratura Rejonowa w Kole. We wtorek (22 marca) odbyła się sekcja zwłok, która jednak nie odpowiedziała bezpośrednio na pytanie o przyczynę zgonu chłopca.

- Wstępnie przyjęto, że przyczyną śmierci mogło być wirusowe zapalenie płuc. Jednak by potwierdzić tę diagnozę, konieczne jest przeprowadzenie specjalistycznych badań. Ich wyniki będą znane za około 6 tygodni – mówi Lechosław Perz, prokurator rejonowy w Kole.

Gdy poznany faktyczną przyczynę śmierci dziecka, zespół biegłych będzie musiał odpowiedzieć na pytanie, czy postępowanie lekarza było właściwe, czy właściwe było nie przyjęcie zgłoszenia przez pogotowie ratunkowe i czy te działania przyczyniły się do zgonu chłopca.

Ile trzeba będzie czekać na opinię biegłych? – Bywa że w tego typu sprawach okres oczekiwania wynosi nawet do roku – wyjaśnia prokurator.

Dyrektor SPZOZ w Kole o zaistniałej sytuacji

Z rodzicami Antosia spotkał się Cezary Chmielecki, p.o. dyrektora SPZOZ w Kole. - Lekarz, który pełnił dyżur ma sporządzić pisemny raport, z tego co się działo w tym czasie, kiedy on to dziecko badał i dlaczego zostało odesłane – mówi szef kolskiej placówki.

- Takie sytuacje nie mogą mieć miejsca. To jest szpital. Ja rozumiem, że nieraz jesteśmy w sytuacji, gdy staramy się i pacjenci nam umierają. Ale pewne rzeczy nie mogą mieć miejsca w tym szpitalu. I na to nie pozwolę – dodaje Cezary Chmielecki.

Pogrzeb 9-miesięcznego Antosia odbył się w miniony piątek na cmentarzu parafialnym w Kole.


emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kolo.naszemiasto.pl Nasze Miasto