Maciej Strugarek, Marcin Wojewoda i Szymon Łukomski przeszli GSB, czyli Główny Szlak Beskidzki. Do pokonania około 500-kilumetrowego odcinka wystarczyło im 16 dni.
Członkowie formacji "Koło Przygody" wyruszyli z Koła 12 lipca. Swoją wyprawę po górach rozpoczęli już dzień później.
- Było ciężko. Plecaki, których masa dochodziła do 20kg powodowały, że nie było to zwykłe chodzenie po górach tylko ciężki marsz. Przez pierwsze kilka dni było mgliście, chłodno i padały przelotne deszcze. Uniemożliwiało nam to podziwianie górskich widoków, ale dało się maszerować. Po kilku dniach pogoda się zmieniła, nadeszły upały i burze, marsz stał się bardzo uciążliwy, ale kilka dni przed końcem wyprawy było mocne ochłodzenie i szło się o wiele przyjemniej - informują nas członkowie grupy.
Zobacz także: Pokonali 520 km w 14 dni [WIDEO, ZDJĘCIA]
Marsz trwał od 9 do 11 godzin, z przerwami na odpoczynek i posiłek. Spali w namiotach, czasem na polach namiotowych, ale zazwyczaj ''na dziko''. Jedzenie i napoje kupowali w miejscowościach, przez które prowadził szlak a wodę uzupełniali w górskich strumieniach. Tak pokonywali średnio 30 km na dobę.
- Szesnastego dnia wyprawy mieliśmy zaplanowane przejście kolejnych 30 km i nocleg przy bazie GOPR-u pod najwyższym szczytem Bieszczad - Tarnicą. Jak się później okazało, bazy nie ma od trzech lat. Był to Bieszczadzki Park Narodowy, więc nie mogliśmy rozbić się na dziko. Mieliśmy o tyle szczęście, że koniec szlaku był już blisko, więc postanowiliśmy maszerować w nocy. Nocny marsz po górach to jedna z najlepszych przygód tej wyprawy - relacjonują.
16-dniowy marsz zakończyli 28 lipca w miejscowości Wołosate. - Byliśmy tak zmęczeni, że zabrakło nam siły na większą radość, ale satysfakcja była ogromna - podsumowują wyprawę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?