Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Za mało zarabiają, by zostać w Polsce

Monika Kaczyńska
Ani Isaghulyan (na zdjęciu z ojcem) chciałaby tylko, by rodzinie pozwolono zostać w Polsce
Ani Isaghulyan (na zdjęciu z ojcem) chciałaby tylko, by rodzinie pozwolono zostać w Polsce Fot. Ola Braciszewska
Polska ich nie chce, bo mało zarabiają. Jedna decyzja może przekreślić lata starań.

Ormiańska rodzina Isaghulyan mieszka w Polsce od 1993 roku. Wtedy w poszukiwaniu lepszego życia przyjechało do Polski małżeństwo z dwójką małych dzieci. Dziś dzieci dorosły, pokończyły w Polsce szkoły, a rodzinie grozi... deportacja. Bo zarabiają za mało.

Ani Isaghulyan ma dziś 21 lat. W Polsce chodziła do szkoły, zdała maturę, marzyła o podjęciu studiów. Polski to język, którym włada na co dzień. - Nie znam ormiańskiego - mówi dziewczyna. - Tu mam przyjaciół, narzeczonego Polaka, tu jest całe moje życie. Z powodu jednej decyzji miałabym to stracić? - pyta.

W 2004 roku, kiedy Polska ogłosiła abolicję dla cudzoziemców przebywających w kraju bez odpowiednich dokumentów rodzina Isaghulyan ujawniła się i otrzymała tzw. kartę stałego pobytu na pięć lat. - Wtedy byliśmy już przekonani, że nasz pobyt w Polsce prędzej czy później zalegalizujemy - opowiada Ani. - Żyjemy jak tysiące polskich rodzin. Rodzice prowadzą firmę, oboje płacą składki na ZUS, my z bratem tutaj kończyliśmy szkoły. Po tylu latach jesteśmy już stąd. Odmowa przedłużenia prawa pobytu była dla nas szokiem - opowiada.

Rodzina odwołała się od decyzji wojewody do Urzędu ds. Cudzoziemców. Ten decyzję podtrzymał. Podobnie jak kolejna instancja - Wojewódzki Sąd Administracyjny. Rozprawa przed Naczelnym Sądem Administracyjnym, do którego Isaghulyan także się odwołali, jeszcze się nie odbyła. Przed rodziną stoi widmo deportacji.

- W uzasadnieniu napisano, że nie osiągamy dochodów wystarczających, by nasza obecność była korzystna dla gospodarki narodowej - opowiada Ani. - Nigdy nie wyciągaliśmy ręki do polskiego państwa po nic. I nie mamy zamiaru. Chcemy tylko, by pozwolono nam żyć.

- Zdajemy sobie sprawę, że z ludzkiego punktu widzenia sytuacja wygląda fatalnie i że taka decyzja przewraca życie czterech osób do góry nogami - mówi Tomasz Stube, rzecznik prasowy wojewody.

- Jednak ustawa o cudzoziemcach nie zostawia pola uznaniowości. Wojewoda stwierdza tylko, czy rodzina spełnia przewidziane prawem kryteria. W tym przypadku jedno z nich nie było spełnione.

Mowa tu o kryterium dochodowym. Z ustawy wynika, że aby uznać, iż cudzoziemiec przebywający na terenie Polski jest samodzielny finansowo, musi po odliczeniu kosztów mieszkania uzyskiwać dochód wynoszący nieco ponad 350 zł na osobę miesięcznie. Prawo nie przewiduje tu żadnych wyjątków.

W taki sam sposób postawił sprawę Urząd ds. Cudzoziemców, do którego Ormianie się odwołali. W uzasadnieniu decyzji podkreślił, że z krajem pochodzenia po 18 latach pobytu w Polsce wiąże rodzinę niewiele, a całe ich życie toczy się tutaj, jednak decyzję podtrzymał, wskazując na niskie dochody.

Isaghulyan nie potrafią tego zrozumieć. Prowadzą firmę handlową, ich dochody więc w dużym stopniu zależą od koniunktury. Fakt, że osiągnęli tak niskie, wynika między innymi z tego, że skradziono im samochód z towarem. Odrabianie strat, które wtedy ponieśli trwa do dziś. Starają się żyć normalnie. Czekają na rozprawę przed NSA, złożyli także wniosek do wojewody o zgodę na pozostanie na terytorium Polski na czas oznaczony. Ten zostanie rozpatrzony w najbliższych dniach. Nie rozwiąże jednak problemów rodziny, bo taka zgoda, nawet jeśli ją dostaną, opiewa zaledwie na kilka miesięcy. Później teoretycznie będą musieli wyjechać i spoza granic starać się o wizę.

- Przyjechaliśmy z niczym - mówią. - Wiele kosztowało nas zbudowanie tutaj normalnego życia. Nie wyobrażamy sobie teraz zaczynać od zera w kraju, który po tylu latach jest już dla nas obcy - dodają.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kolo.naszemiasto.pl Nasze Miasto